Szczerze z Mirosławą Borkowską
Pani Mirosława Borkowska od wczesnego dzieciństwa mieszka w Żmigrodzie. Przez całe życie zawodowe była nauczycielką, a także wicedyrektorką Szkoły Podstawowej w Żmigrodzie. Obecnie jest na emeryturze, ale także aktywnie działa na rzecz lokalnego środowiska w Towarzystwie Miłośników Ziemi Żmigrodzkiej, w którym jest sekretarzem. Jej rodzina to mąż Lesław oraz trzech dorosłych synów: Maciej, Remigiusz i Damian. Jest babcią 4 wnucząt. Urodziła się pod znakiem Skorpiona. Zainteresowania: podróże, dobra książka i historia Żmigrodu.
Moje korzenie...Właśnie je odszukuję. Moja rodzina wywodzi się z niedalekiej Wielkopolski. Odnalazłam już piąte pokolenie wstecz. Znamiennym jest to, że wszystkich moich przodków cechowały: patriotyzm i społecznikostwo.
Rodzicom zawdzięczam...Szczęśliwe i bezpieczne dzieciństwo, zainteresowanie literaturą oraz miłość do Żmigrodu.
Ze szkoły do dziś pamiętam...życiowe rady i nauki mojej ukochanej wychowawczyni pani Kazimiery Bojko.
Pierwsze zarobione pieniądze...wydałam. Było to bardzo dawno, ale na pewno na książkę i coś do ubrania.
Niepodważalna zasada w moim życiu...Bezwzględnie dotrzymywać danego słowa.
Najbardziej cenię ludzi za...lojalność, tolerancję i odpowiedzialność.
Cecha charakteru, której nie lubię najbardziej...Do swoich już się przyzwyczaiłam i je toleruję. U innych irytuje mnie snobizm i brak krytycyzmu.
Mój sposób na stres... Moim lekarstwem na wszystko jest dobra książka.
W wolnych chwilach...Jest ich niewiele. Obecnie zajmuje się genealogią mojej rodziny.
Ja w kuchni... Nie mogą powiedzieć, ze uwielbiam te zajęcia, ale tak jak większość gospodyń spędzam tam sporo czasu i myślę, ze nieźle gotuję i piekę. Ocenić to mogą jedynie mąż i synowie.
Ważna książka...”Mały Książę” Antoine de Saint-Exupery. Zawarte w niej prawdy są uniwersalne i ponadczasowe.
Moje niezrealizowane marzenie...Jestem typową realistką, więc marzenia mam na miarę moich możliwości.
W czasie najbliższych wakacji...wybiorę się na Mazury i stamtąd po raz trzeci wyskok do Wilna, które zauroczyło mnie swoim klimatem i zabytkami.
W TMZŻ spełniam się poprzez...pracę społeczną i dokumentowanie naszych działań w kronikę „Towarzystwa”, którą prowadzę.
Warto należeć do TMZŻ, bo...można rozwijać swoje pasje, wykazać się pracą społeczną, odkrywać nieznane fakty z historii Żmigrodu, gromadzić pamiątki z minionych lat.
W Żmigrodzie...wiele już zostało zrobione, ale zawsze można więcej. Odczuwalny jest brak miejsc pracy, a widoczne (choć teraz zasypane śniegiem) śmieci. Tu aż się prosi o przytoczenie stara prawda: „Nie tam jest czysto, gdzie dużo sprzątających, lecz tam, gdzie mało śmiecących”.
Opr. eco