archiwum - 11 - marzec

 
 

Felieton(ik)

Kobieciątko

Pewien mój znajomy szuka żony. Na moje pytanie jakiej, odrzekł: normalnej. Drążąc temat dowiedziałam się, że normalna to taka, która urodzi dwoje dzieci, codziennie ugotuje obiad, skoczy do pracy i będzie oczekiwać męża. Którego, dodajmy, nie opuści aż do śmierci.

Pomyślałam, że wymagania oczywiste. Ale im bardziej analizowałam temat, tym więcej miałam wątpliwości, czy normalna nie znaczy dla młodych kobiet- poświęcająca się, przepracowana, niezadowolona, bez czasu dla siebie, niezrealizowana zawodowo. Skądś bowiem biorą się te wszystkie obawy, przed wypowiedzeniem wiecznego tak.

Odwróciłam wiec sytuację i zdałam sobie pytanie o normalnego męża. I jakbym nie rozpatrywała sprawy nie wychodziło mi: wychowujący dzieci, gotujący codziennie obiad, pracujący, czekający na żonę w domu. I dodajmy, nie opuszczający jej aż do śmierci.

Tak wiec popadłam w frustrację i to przed samym Dniem Kobiet. A że obchodziliśmy je po raz setny, przeprowadziłam szybką sondę wśród młodszych i starszych pań na temat wydarzeń sprzed wieku. I cóż okazało się, że żadna nie wiedziała, skąd wzięła się ta ważna dla kobiet rocznica.

Wszystkie te smętne refleksje zaowocowały na koniec na gruncie rodzinnym. Nastrojona bowiem bojowo, że świat w dalszym ciągu nas oszukuje, poniża i gnębi, postawiłam weto mężowi. I gdy zapytał (nieco podniesionym głosem) kiedy w końcu rozmrożę zamrażarkę, odrzekłam, że nie rozmrożę. Mamy bowiem parytety, więc niech rozmrozi ją sam.

A znajomemu doradzę. Otóż normalna żona to taka, która tak pokocha, że z radością zniesie te rygorystyczne wymagania, które mężczyznom wydają się takie normalne.

eco

[PANEL PRAWY]
 
w numerach archiwalnych

na stronie www
 
 
Wiadomości Żmigrodzkie
rss wykonanie
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług, personalizacji reklam i analizy ruchu. Informacje o sposbie korzystania z witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Korzystając z tej strony, wyrażasz na to zgodę.