Żmigrodzianie mówią poprawnie
Szanowni Państwo, wydawać by się mogło, że pula tematów związanych z poprawną polszczyzną musi kiedyś zostać wyczerpana. Póki co przekonuję się, że nie ma nic bardziej mylnego. Absolutnie nie uważam się za językowy autorytet, ponieważ sama popełniam błędy. Nie mniej kwestia właściwego używania języka jest dla mnie bardzo ważna. Dowiedziałam się ostatnio o dwóch błędach, które popełniamy i być może nawet nie zastanawiamy się, że coś jest nie w porządku.
Pierwszą kwestią jest rozróżnienie na ilość i liczbę. Jak powinniśmy powiedzieć? Ilość znajomych czy liczba znajomych? Ilość miejsc czy może liczba miejsc? Bardzo często stosujemy te dwa wyrazy zamiennie. Ktoś z Państwa dłużej zastanawiał się, co będzie brzmiało lepiej? Ja nie, przyznaję z ręką na sercu. Wszystko zmieniło się, kiedy ktoś zwrócił mi uwagę na niepoprawne użycie. Zawstydzona zastanawiałam się jak mam zapamiętać, które słowo w jakiej sytuacji powinno być użyte; przecież nie będę myślała 10 sekund o regule, zanim się wysłowię! Jak się okazuje - nie ma nic prostszego.
Liczba to określenie rzeczowników policzalnych.
Ilość natomiast odnosi się do rzeczy niepoliczalnych. Na dobrą sprawę teorię już znamy, ale jak to jest w praktyce? Zacznijmy od tego, że rzeczowniki policzalne to takie, które możemy policzyć na sztuki. Będą to punkty, ludzie, krzesła, jabłka i milion innych rzeczy. Aby policzyć niepoliczalne (jakże pięknie to brzmi!), potrzebujemy odniesienia do pewnej jednostki. Nie policzymy wody - możemy określić ile jest jej litrów, szklanek. Podobnie nie policzymy piasku - możemy powiedzieć ile jest jego ziaren albo ton. Chleb - określamy jego stan w kromkach lub bochenkach. Czas - podajemy go w sekundach, minutach, latach. Uwaga, nawet pieniądze są niepoliczalne! Wyrażamy ich wartość za pomocą monet, banknotów.
Ciekawe jest to, że w zależności od stanu danej rzeczy, możemy mówić o niej inaczej. Przykład: kiedy mama prosi o obranie ziemniaków na obiad, to chodzi jej o liczbę, załóżmy 5 sztuk. Ziemniaki już zrobione i podane jako puree to co innego - możemy poprosić o małą ilość na talerzu, na przykład dwóch łyżek. W całej sytuacji uderzające jest to, że z rzeczownikami policzalnymi i niepoliczalnymi ma się najczęściej styczność na języku angielskim a nie polskim. Dzieje się tak zapewne dlatego, że w tamtym języku rozróżnienie jest bardziej istotne.
DrugÄ… kwestiÄ… jest sprawa
gdzie i
dokÄ…d. JeÅ›li chcemy być bardzo poprawni, to powinniÅ›my wiedzieć, że jakaÅ› różnica w użyciu tych zaimków z pewnoÅ›ciÄ… jest. NajproÅ›ciej jak siÄ™ da - „gdzie” okreÅ›la miejsce, w którym już jesteÅ›my. - Gdzie jesteÅ›? - W szkole. Znaczy to, że osoba znajduje siÄ™ w konkretnym miejscu, powiedzmy, że jest statyczna. Inna sytuacja: - DokÄ…d idziesz? - Do szkoÅ‚y. Åšwiadczy o tym, że osoba przemieszcza siÄ™ z punktu B do punktu A, jest dynamiczna, w ruchu. W naszych rozmowach powinno wyglÄ…dać to mniej wiÄ™cej tak: - Synu, gdzie jesteÅ›? - U kolegi. Z drugiej strony: - Kochanie, dokÄ…d w tym roku pojedziemy na wakacje? - Do Grecji.
PodsumowujÄ…c: liczba czegoÅ› odnosi siÄ™ do rzeczowników policzalnych: ludzi, owoców, punktów. Ilość okreÅ›la rzeczowniki niepoliczalne takie jak chleb, pieniÄ…dze, czas. MówiÄ…c „gdzie”, mamy na myÅ›li konkretne, statyczne miejsce. Kiedy używamy „dokÄ…d”, chodzi nam o zmianÄ™ miejsca z punktu A do punktu B.
Aleksandra Klimkowska