Rozmowa z trenerem Piasta Żmigród Mirosławem Drączkowskim.
RUNDA WIOSENNA BĘDZIE JESZCZE TRUDNIEJSZA
Po XVI rozegranych kolejkach w dolnośląskiej IV lidze Piast Żmigród zajmuje 2 miejsce w tabeli z dorobkiem 31 punktów. Czy ten wynik Pana satysfakcjonuje?
Patrząc na całą rundę i biorąc pod uwagę to, co działo się z naszą kadrą, mam tu na myśli kontuzje i liczne pauzy zawodników za żółte kartki, to myślę, że z efektu końcowego trzeba być zadowolonym. Z drugiej strony uważam, że z tych pięciu porażek, które doznaliśmy, przynajmniej dwóch mogliśmy uniknąć. Generalnie jestem zadowolony, gdyż ciągle jesteśmy w IV-ligowej czołówce.
Trzeba przyznać, że tegoroczna IV liga jest niezwykle wyrównana, a świadczą o tym choćby niespodziewane wyniki wielu meczów i niezwykły ścisk w tabeli?
Zgadzam się, ale uważam, że runda wiosenna będzie jeszcze trudniejsza, gdyż kilka zespołów ma realne szanse na wywalczenie awansu do III ligi. Bieżący sezon trochę dziwnie się ułożył, gdyż po VII kolejce wydawało się, że losy awansu będą rozstrzygać się między Piastem, a Sokołem Wielka Lipa. Nagle kilka drużyn doskoczyło do naszej dwójki, a my zaczęliśmy punkty niespodziewanie tracić. Efekt tego wszystkiego jest taki, że sześć zespołów ma realne szanse na uzyskanie przepustki do III ligi.
Które drużyny IV-ligowe wywarły na Panu największe wrażenie?
Jeżeli chodzi o sposób gry i takie sprawy czysto piłkarskie, to na pewno pozytywne wrażenie wywarł na mnie zespół Sokoła Wielka Lipa. Pomijając to, że w bezpośrednim pojedynku wygraliśmy z Sokołem, ale pamiętam dobrze, że rywale mieli okazję strzelecką na 2:0 i jej nie wykorzystali. Gdyby wówczas strzelili nam drugiego gola, to z pewnością wyjechaliby ze Żmigrodu z jakąś zdobyczą punktową. Pozytywnie prezentowały się również Piast Zawidów i AKS Strzegom. Ogólnie uważam, że w tej lidze jest kilka drużyn bardzo wyrównanych pod względem umiejętności piłkarskich i często o końcowym wyniku meczu decyduje dyspozycja dnia piłkarzy lub po prostu szczęście.
Kiedy rozmawialiśmy przed rozpoczęciem bieżącego sezonu mówił Pan, że chce obudzić w chłopakach mentalność zwycięzców. Udało się to zrobić?
Jestem przekonany, że tak! Zresztą już mecze przedsezonowe pokazały, że zespół gra inaczej, efektowniej i przede wszystkim skuteczniej. Zresztą ludzie, którzy są blisko związani z klubem bardzo często to potwierdzają. Zaczęliśmy grac widowiskowo, ofensywnie, bardzo wysoko podchodząc do rywali, co przynosiło efekty w postaci dużej ilości strzelanych goli. To jest styl gry, który ja chcę oglądać w wykonaniu piłkarzy Piasta Żmigród.
Najskuteczniejszym strzelcem Piasta w bieżącym sezonie jest Robert Kaźmierczak, ale kilka razy zasiadł na ławce rezerwowych. Podpadł u trenera?
Ja nie traktuje zawodników w ten sposób podpadł, czy nie podpadł. Przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego do bieżącego sezonu przeprowadziłem z Robertem bardzo długa i poważna rozmowę. Udało mi się go przekonać do ciężkiej pracy na treningach i w efekcie uzyskał znakomitą formę sportową, którą prezentował na początku rozgrywek. Myślę, że „Kazek” pokazał niektórym niedowiarkom, że nie przypadkowo w przeszłości grał w wyższych klasach rozgrywkowych. W pewnym momencie jednak Robert przestał istnieć w zespole nie tylko jako egzekutor, ale również jako pierwszy zawodnik, biorący udział w defensywie. Mam nadzieję, że w zimowym okresie przygotowawczym Robert wróci do dyspozycji z początku sezonu.
Jak Pan uważa który mecz w wykonaniu Piasta w rundzie jesiennej był najlepszy, a który najsłabszy?
Po dogłębnej analizie myślę, że mecze z Sokołem Wielka Lipa i GKS Kobierzyce były najlepsze w naszym wykonaniu zarówno pod względem samej gry, jak i wyniku. Może niektórych kibiców zaskoczę, ale uważam, że zagraliśmy bardzo dobry pojedynek również z Piastem Zawidów pomimo tego, że zakończył się naszą porażką. Jeśli chodzi natomiast o najgorszy występ, to niewątpliwie były to pojedynki z AKS Strzegom i Granicą Bogatynia.
W VI rozegranych spotkaniach zawodnicy Piasta zostali ukarani aż 45 żółtymi kartkami. To chyba trochę dużo jak na pretendenta do awansu?
Ja uważam, że to nie jest dużo tylko bardzo dużo. Nie ukrywam, że to jest moja największa porażka, bo przychodząc do Piasta w regulaminie drużyny nie uwzględniłem wysokich kar za tzw. „głupie żółte kartki”. We wcześniejszych klubach w których pracowałem zawsze zaznaczałem wysokie karencje i to się sprawdzało, gdyż zawodnicy poskramiali swoje zachowania na boisku. Minionej jesieni zostaliśmy ukarani żółtymi kartkami bardzo często za dyskusje z sędziami. W efekcie w kliku meczach musieliśmy sobie radzić bez kliku czołowych zawodników, co odbiło się na słabszych wynikach. Musimy razem z zawodnikami przed rundą wiosenną ten temat poruszyć, bo naprawdę możemy mieć wielkie problemy kadrowe w decydującej części sezonu.
Porozmawiajmy o żmigrodzkich kibicach. Jest Pan zaskoczony ich postawą podczas meczów Piasta?
Zaskoczony, to mało powiedziane! Jestem pod wielkim wrażenie, że w małej miejscowości są tak fanatyczni kibice, którzy w każdym meczu czy to rozgrywanym na własnym stadionie, czy na wyjeździe są obecni i chóralnym śpiewem wspierają piłkarzy Piasta. Takich obrazków nie zobaczymy na boiskach nawet III-ligowych. I oczywiście w imieniu swoim i chłopaków z drużyny, chciałbym podziękować żmigrodzkim kibicom z całego serca za udzielane nam wsparcie. Jednocześnie życzę wszystkim zdrowych i radosnych zbliżających się Świat Bożego Narodzenia i wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.
Rozmawiał Grzegorz Paryna