Kobieto, puchu marny...
Dzień Kobiet jak co roku skłania mnie do refleksji. W tym wyjątkowo frustrującej. A dlaczego? Ano na manifę nie pójdę, bo przeciwko kościołowi, na występ cheapen deaya też nie, bo mój zawód zobowiązuje, na damskie party i owszem, chciałoby się, ale dieta akurat, więc ani jeść, ani pić. Jedyne co mogę zrobić, to podywagować na łamach.
Lubie kobiety, bo sÄ… dobre i miÅ‚e. Te sÅ‚owa usÅ‚yszaÅ‚am od znajomego (nota bene szowinisty jakich maÅ‚o). I myÅ›lÄ™, że oddajÄ… one caÅ‚ość zÅ‚ożonego problemu, jakim jest dla myÅ›lÄ…cej części ludzkoÅ›ci niesprawiedliwy podziaÅ‚ ról mężczyzn i kobiet. CzÄ™sto przecież narzekamy, że poÅ›wiÄ™camy wiÄ™cej czasu rodzinie, że na gÅ‚owie mamy wiele spraw organizujÄ…cych dom, że drugi etat ciÄ…gniemy w domu. Wszystko prawda. A dlaczego tak jest? Otóż my kobiety po prostu jesteÅ›my za dobre i za miÅ‚e. Co z wielka wprawa wykorzystujÄ… mężczyźni. Dlatego podrÄ™cznikowe wzorce przetrwania kobiet na tym padole zakÅ‚adajÄ…, że przede wszystkim powinny siÄ™ nauczyć mówić „nie”. Asertywność- to sÅ‚owo powinnyÅ›my wykuć zÅ‚otymi gÅ‚oskami. I wtedy mamy mniej wiÄ™cej taki scenariusz. Gotowaniu- nie, sprzÄ…taniu- nie, prasowaniu- nie, opÅ‚acaniu rachunków- nie, wyrywaniu chwastów- nie, wożeniu dzieci w te i wewte- nie, wywiadówkom- nie, zakupom dla caÅ‚ej rodziny- nie, wybieraniu miejsca na wczasy- nie, umawianiu fachowców- nie, itd. itp.
I tak rozmarzyłam się, jakby zapominając, że żyję tu i teraz. Że stereotyp ról społecznych wpojono nam tak silnie, że do dziś w dobrym tonie jest poopowiadać o trzydaniowym obiedzie z deserem dla pana męża. Że choćby był najgorszy, to swój i mój ci on. Że nie szanuje- trudno, inni są gorsi. Że nadal bardziej mityguje się przed mamusią niż przed żoną - oj, tak już jest! Że...
I tu z pokorÄ… wróciÅ‚am do przyziemnoÅ›ci ( czytaj wiosennych porzÄ…dków w domu i ogrodzie), bo przecież nie powiem „nie”, gdy ogród aż dyszy w oczekiwaniu na grabie...
rozmyślała eco